wybór kariery

Ars longa vita brevis

Od rozpoczynających studia oczekuje się sprecyzowanych celów i żeby wiedzieli, co chcą robić każdego dnia do końca swej kariery zawodowej. Jednak co, kiedy ten cel nie jest jasno sprecyzowany? Zwykle na takich patrzy się z pobłażaniem i uważa za niegodnych zaufania albo wręcz za niestabilnych emocjonalnie i intelektualnie.

1. Wszystko pod jedną linię.

Niestety edukacja promuje jednostki zunifikowane. Przystosowane do pewnego szablonu. Od początku nauki uczniów uczy się odpowiedzi z klucza, tłumiąc ich inwencję. Jednostki wyłamujące się, na siłę są wtłaczane w ustalone ramy. Tak samo jest z egzaminem maturalnym, który ma być zakończeniem średniego cyklu nauki i otwarciem perspektyw na karierę zawodową.

2. Kierunek do zmiany.

Studenci w naszym kraju dość niechętnie zmieniają kierunki. Dlaczego tak się dzieje? Nawet wśród rówieśników postrzegani są jako dziwolągi. Nauczyciele, a nawet aparat administracyjny odnosi się do takich jednostek z dystansem. Panuje przeświadczenie, że nauka powinna się odbyć w tempie przewidzianym przez przepisy i ustawy, co w efekcie daje efekt zaliczenia, a nie poznania. Owszem można i tak. I wielu stosuje się do tych wytycznych.

3. Kto trzyma kasę.

Rodzice chcą dla swych dzieci jak najlepiej, więc wywierają presje na pociechy i popychają je w kierunku kolejnych sukcesów. Młodym odmawia się często prawa do popełniania błędów. Rodzice planują dziecku zajęcia dodatkowe i nie pozwalają dostać jedynki, usuwając wszelkie przeszkody z drogi. Rodzice też płacą za studia. Strona finansowa przedsięwzięcia i obciążenie rodziny jest spore. Stąd kolejne źródło nacisku na zaliczenie, nawet niechcianego kierunku.

4. Wieczny student.

Wciąż jest określeniem pejoratywnym. Mianem człowieka leniwego. Bumelanta, który przemyka się przez wydziały, byle tylko przetrwać i zaliczyć sesję. Nie można oczywiście wykluczyć i takich przypadków. Zdecydowanie jednak powinniśmy spojrzeć na zmiany kierunków studiowania jak na proces poznania. Dopasowania celu do oczekiwań. Studenci po trzydziestce na polskich uczelniach są jak dinozaury. Jeśli istnieją, są dowodem na to, że nie doszło jeszcze do wielkiego uderzenia bolidu i gremialnego wymierania.

Jaki obraz wyłania się z tych rozważań? Wnioski są cierpkie. Jednak najważniejsze jest, co się zrobi ze zdobytą wiedzą. Ludzi, którzy będą chcieli zepchnąć, poszukujących z drogi ich peregrynacji nigdy nie braknie. Zwykle wiedzą co i jak powinni zrobić inni. Najważniejsze, żeby robić swoje. Jeśli nie wiesz, co jest dla ciebie dobre, to po prostu szukaj tego. Szukaj i znajdź. Nie ma innej drogi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przepisz kod: *

Post Author: Redakcja